poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Okazuje się, że łatwiej jest napisać coś sensownego bez wiszącego nad głową poczucia obowiązku... Powstaje strona internetowa ciastkarni, więc zostałam poproszona (co logiczne), by podać kilka informacji, które będą mogli wykorzystać do zakładki 'o mnie', 'misja' itp.. Siedzę nad tym już niemiłosiernie długo i póki co bez żadnego skutku! Pierwsze co to powchodziłam sobie na podobne strony w Polsce, żeby poczytać, co tam nawypisywali, ale natchnienie mnie nie naszło, a kopiować nie miałam w planach. Pewnie powinnam jakoś marketingowo do tego podejść, może napisać pod oczekiwania klienta. Ewidentnie muszę to jeszcze przemyśleć!

Tymczasem oddam się pisaniu, które dla odmiany sprawia mi przyjemność i odstresowuje. Żeby tak zamiast strony możnaby prowadzić bloga firmy z podobnym skutkiem. Niedoczekanie moje..
Młody już całkiem zdrowy, więc jeśli idzie o kilka ostatnich dni - dla mnie okazały się mega zapracowane i aktywne. Jakiś czas temu nie potrafiłam sobie wyobrazić godzenia życia rodzinnego z zawodowym. Byłam przekonana, że nie można być dobrą mamą i żoną pracując na cały etat. Temat był dla mnie o tyle trudny, bo ta obczyzna zupełnie pozbawiona rodziny i przyjaciół do pomocy. Teraz wszystko jest ławiej. Po pierwsze Młody jest w wieku absolutnego odkrywcy, więc lubi spędzać czas bardzo aktywnie. Zapisaliśmy go na dodatkowe zajęcia, więc jak nie piłka to basen i inne bajery. Kolejną świetną sprawą są dyżury. Dzielimy się czasem ze znajomymi mamami równolatków i raz w tygodniu każda organizuje coś na zasadzie playgrupy. Że jestem jedyną pracującą cały tydzień udało mi się wynegocjować sobotnie popołudnia. Więc gdyby ktoś zastanawiał się, jak relaksująco musi wyglądać mój weekend.. mam na głowie uroczą bandę łobuzerii:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz